ol
310
320
325
330
Anzelmus. 173
A trzety den chezy gey opyet vítawyty.
Tehdy kayfas, mezy wífyemy [edye,
Tato | flowa gyemu powyedye:
Powyez nam, tylys fyn bozy,
Genz wladnell w dullyech y w fbozy?
Iezy gemu odpowyedye: Bych wam mnoho
prawyl, obak my newyerzyte,
Pakly was otyezy, nycz my neodpowyete,
Anyz mne proto pultyte.
Wyernye wam dawam wyedyety:
budete mye v otczye na prawyczy wydyety,
Na nebelyech [ nym [edyecze,
A zywe y mrtwe fudyecz.?)
Wilfychny zwolachu gyednyczy,
rzkucz: tento wynen gyelt [mrty.
Netrzyeba nam wyecze [wyedkuow nan
z nowa,
Samy [te (lyffyely gyeho Ilowa.
Inhed krzyk o nyem pogyde.
Tehdy mecz horuczy me Irdcze progyde.
Anzelmus otaza: kam gey potom obratychu,
kdyzto gey tu odfludychu?
Marya: ynhed by o tom rada wzata;
Wedechu gey przyed pylata.
Anzelmus: Nadalalys fye, pany, by byl puffezen,
Neb kralem pylatem toho zproffezen ?*)
(Marya):*) Donydz fem zywa wydyela,
!) Za fudyecze. — ?) Původně psäno: zpro//ezem. —
3) Vynecháno v rukopise.